O mojej miłości do rolek, fitnessu ….



Jak to się zaczęło….
 
Photo by Rodolfo Mari on Unsplash
Jako dziecko nie byłam wielkim fanem sportowej aktywności. Lekcje w-f były dla mnie katorgą.
Lubiłam skakać w gumę z koleżankami, jeździć na wrotkach i rowerze, grać w dwa ognie i siatkówkę. Nie było to jednak zdecydowanie moim hobby. Traktowałam to jako zabawę.
Miłość do sportu przyszła dość późno bo po trzydziestce, a może ciut przed.
Pewnego dnia zdecydowałam, że zacznę biegać. I zaczęłam.
Tak poprostu- nie zagłębiając się w ogóle w temat. Codziennie po powrocie z pracy zakładałam trampki, zabierałam dzieciaki i biegaliśmy w pobliskim lesie. Bardzo szybko okazało się jednak że to nie dla mnie. Czułam się źle, serce waliło jak oszalałe, prawie mdlałam. A wcale nie biegałam szybko ani długo. Zrezygnowałam więc.
Dziś wiem, że podejmując się aktywności fizycznej trzeba się do tego odpowiednio przygotować. 
Nie chciałam jednak rezygnować całkowicie ze sportu dlatego zdecydowałam się na zakup rolek.
Tym razem do tematu podeszłam jak należy. Poczytałam w Internecie fora rolkarskie, porady ekspertów i o tym jaki sprzęt wybrać. Wkońcu decyzja zapadła i zamówiłam wymarzone rolki do jazdy fitnessowej. I to był strzał w dziesiątkę. Szybko przypomniałam sobie jak się jeździ i poświęcałam na to dwie a nawet trzy godziny dziennie. Dzięki rolkom dowiedziałam się o istnieniu mięśni, o których nie miałam wcześniej pojęcia. Jeździłam od maja do września – jak tylko pogoda pozwalała. W pozostałe miesiące jednak czegoś mi brakowało. Nie miałam pomysłu co innego mogłabym robić. Więc nie robiłam nic.
 Gdy zaszłam w ciążę musiałam zapomnieć całkowicie o aktywności fizycznej. Ostatnie miesiące zmuszona byłam leżeć w łóżku. Po porodzie (miałam cesarskie cięcie) lekarze zakazali mi wszelkiej aktywności przez pół roku. A waga była nieubłagana. Wskazywała coraz więcej kilogramów. Trzeba było więc zacząć działać.
 Dalszą historię już znacie jeśli czytacie dokładnie mój blog. Dla tych co jeszcze nie czytali przypomnę że zaczęłam od zajęć Fit Mama na siłowni. Niestety te zajęcia tak jak dla mnie były wspaniałą sprawą – tak dla małej niekoniecznie. Przez kontakt z tak liczną grupą dzieci i wymianę bakterii poprzez spijanie sobie wzajemnie z butelek -zaczęła chorować. Z jednej choroby wpadała w drugą. Musiałam zrezygnować z zajęć. 
Photo by Becca Matimba on Unsplash

Zakup stroju kąpielowego okazał się dla mnie kopniakiem do dalszego działania.
Zapisałam się na konsultację do Dietetyka. Zakupiłam dietę oraz sprzęt do ćwiczeń i zaczęłam ćwiczyć w domu. Obecnie ćwiczę średnio sześć razy w tygodniu po 1-1,5h. Oprócz tego jeździmy z rodziną na wycieczki rowerowe.
Uczucie po ciężkim treningu jest nie do opisania. Dostaję kopniaka większego niż po kawie, poprawia mi się nastrój, wyciszam się, hormony szczęścia wariują.  a centymetry lecą w dół. 
Polecam szczerze.

Znajdź swoją ulubioną aktywność. Próbuj różnych sportów. Biegaj, pływaj, jeździj na rowerze, rolkach, łyżwach, maszeruj z kijkami, ćwicz w domu, na siłowni, tańcz. Zaproś do tego męża, chłopaka, przyjaciółkę – będziecie się nawzajem motywować. Ja nie zrezygnuję bo wiem że warto ćwiczyć. Przekonaj się i Ty !!!
Napisz mi koniecznie jaki Ty lubisz sport. Co Ciebie motywuje do jego uprawiania.
Już wkrótce na blogu pojawi się artykuł o tym, jak zacząć ćwiczyć w domu, co jest zbędne a co niezbędne aby robić to prawidłowo :)

Komentarze

Najczęściej czytane