Insulinooporność - jak to się zaczęło

Pytaliście mnie wielokrotnie jak dowiedziałam się o insulinooporności. 

Otóż dowiedziałam się o tym zaburzeniu tylko i wyłącznie dzięki swojej wiedzy, którą regularnie w dziedzinie dietetyki poszerzam. I całe szczęście….



Podobnie jak przegląd auta, robię sobie przegląd zdrowotny raz do roku. 

Od kilku lat poziom glukozy w badaniach laboratoryjnych był u mnie w górnych granicach normy. Nigdy żaden z lekarzy nie zapytał mnie w jaki sposób przygotowałam się do badania, ani też nie pouczył jak powinnam to zrobić.

Wszelkie badania były komentowane jednym zdaniem - “w normie”.

W ubiegłym roku pierwsza diagnoza jaką mi postawiono to autoimmunologiczne zapalenie tarczycy. Żadne Hashimoto, brak niedoczynności czy nadczynności, po prostu AZT. Zalecenia - do obserwacji, suplementować witaminę ~D3, a za rok wykonać badanie TSH i FT4.

Kolejne badanie kontrolne miało być w czerwcu tego roku.

Na przełomie marca/kwietnia zaczęłam się czuć inaczej niż dotąd. 

Przytyłam 10kg w 3 miesiące tak naprawdę z powietrza. Bo wcale nie objadałam się. Najbardziej przytyłam na brzuchu, wyglądałam jakbym była w ciąży.

Mogłam przespać cały dzień, byłam ciągle zmęczona. 

Do tego ciągle było mi zimno. Mąż otwierał okna w mieszkaniu mówiąc że jest gorąco, a ja za nim zaraz zamykałam bo się trzęsłam z zimna.

Na twarzy zaczęły mi wyskakiwać jakieś pryszcze, gdzie nie miałam od czasów nastolatki takich problemów.

Do tego włosy wypadały mi garściami. Po każdej kąpieli na podłodze i w wannie zostawało mnóstwo włosów.


Zapewne wpływ miało też to, że zostałam w domu z córeczką z powodu zamknięcia przedszkola. Kazano siedzieć w domu to siedziałam, przez co mniej się ruszałam i zmieniło się moje dotychczasowe żywienie.

Zakupy robiłam raz na dwa tygodnie, pieczywo piekłam sama. 

Moją pierwszą myślą było to, że tyję przez drożdże bo rzeczywiście jadłam ich wtedy więcej. Pieczywo piekłam na drożdżach, mąka dominowała pszenna. Drożdże kupowałam 0,5kg bo mniejszych opakowań w sklepach nagle zabrakło.  Trzeba było je zużyć więc wpadały też racuchy czy drożdżówki.

Gdy waga zaczęła rosnąć przeszłam na dietę. Rozpisałam sobie jadłospis i się go trzymałam. A waga mimo to szła w górę.

Dało mi to do myślenia, że coś pewnie z tarczycą się pogorszyło. 


Umówiłam się na badania, ale poza TSH i FT4 na które dostałam skierowanie od mojej endokrynolog postanowiłam zrobić dodatkowe na własną rękę.

Próbowałam jeszcze uzyskać dodatkowe skierowania na glukozę i insulinę, ale lekarz stwierdził, że nie widzi podstaw. I po pierwsze:

- nawet nie zapytał czy mam jakiekolwiek objawy, które mogą wskazywać na zaburzenia gospodarki węglowodanowej , 

- po drugie nie sprawdził wyników z poprzednich lat.

Wyjaśniłam więc uprzejmie, że wskazania do takich badań są, a jakże:

  • wyniki z poprzednich lat w górnej granicy normy (norma glukozy na czczo wynosi 99, u mnie w ostatnich latach wynosiła 97).

  • objawy jakie mi doskwierały na tamten moment: czyli choćby ospałość po posiłkach głównie

  • urodzenie dzieci ważących powyżej 4kg ( jest to czynnik zwiększający ryzyko zachorowania na cukrzycę).

Koniec końców dał mi skierowanie tylko na glukozę. Na odczepnego.

Photo by Mae Mu on Unsplash

W laboratorium oprócz badań, na które dostałam skierowania zrobiłam także na własną rękę:

  • FT3

  • anty Tpo

  • anty Tg

  • insulina na czczo

  • cholesterol i morfologię miałam bezpłatnie w pakiecie medycznym


Wyniki dzięki ostatnim szkoleniom potrafiłam przeanalizować sama.

Wynikało z nich, że mam anemię (w ostatnich latach poziom żelaza i ferrytyny miałam w dolnych granicach normy, ale przecież "były w normie". W ubiegłym roku polecony internista zapisał mi żelazo w tabletkach ale kazał przyjmować “raz na jakiś czas, jak mi się przypomni”.)

Poza tym obliczyłam sobie tzw. współczynnik Homa -ir.

Współczynnik ten, gdy wynosi powyżej 2 - wskazuje na insulinooporność. 


Diagnozę jednak zawsze stawia lekarz !

Umówiłam się więc na tele-poradę z endokrynologiem.

Jakież było moje zdziwienie gdy na początku rozmowy lekarz poinformował mnie, że wyniki są w normie i kolejna kontrola za rok. Dodam, że glukoza tym razem wynosiła 99 (gdzie norma do 99 jest. Poza tym, dzień przed badaniem zjadłam ostatni posiłek o godzinie 15, potem piłam tylko wodę).

Tym razem nie dałam się już spławić tak jak w poprzednich latach.

Pani doktor gdy powiedziałam jej, że przytyłam 10kg w 3 miesiące zasugerowała, że odżywiałam się niewłaściwie (czytaj: obżerałam się).

Gdy powiedziałam, że odżywiam się zdrowo, prowadzę zdrowy tryb życia (aktywność fizyczna jedynie się zmniejszyła w ostatnim okresie), interesuję się dietetyką więc mam pojęcie na temat zapotrzebowania kalorycznego i tego jak i co jeść, a do tego wyjaśniłam że obliczyłam sobie Homa, które wskazuje na insulinooporność - przyznała mi rację.

Dopiero wtedy przeanalizowała te wyniki jeszcze raz i potwierdziła, że mam rację.

Zapisała metforminę, zaleciła dietę o niskim indeksie glikemicznym i więcej ruchu.

Potwierdziła także anemię, i przez najbliższe trzy miesiące kazała przyjmować żelazo w tabletkach.


I teraz co by było, gdybym się na tym nie znała?

Gdybym nie miała pojęcia o żywieniu, o badaniach, nie potrafiła sama analizować tych wyników?

Dlaczego musiałam sama szukać powodu swojego samopoczucia, bo lekarz chciał mnie spławić ponownie mówiąc że wyniki są w normie?

Poza tym tak naprawdę nie otrzymałam konkretnych wskazówek na temat co powinnam teraz jeść. Ja na szczęście w tym czasie ukończyłam kurs na Specjalistę w dziedzinie insulinooporności SOIT, więc wiem jak komponować posiłki. Ale co ma zrobić ktoś kto się na tym nie zna, a na dietetyka go nie stać?


Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiele osób nie ma pojęcia o tym, że ma cukrzycę lub stan przedcukrzycowy. W Polsce na cukrzycę choruje ponad 3 miliony osób. Wiele osób nawet o tym nie wie.

Wiele osób narzeka na zmęczenie, mówiąc że to z przepracowania.

Kochani - nie zawsze senność i znużenie jest spowodowane przepracowaniem!

Wsłuchajcie się w swój organizm i szukajcie przyczyny gorszego samopoczucia. Często dzięki temu, że nie odżywiamy się regularnie i nie zapewniamy sobie właściwej porcji witamin i składników mineralnych w diecie, cierpimy na niedobory. I to te niedobory mogą być przyczyną złego samopoczucia, podobnie jak zaburzenia metaboliczne i inne schorzenia. 


Dbajcie więc o siebie, badajcie się.


Ja podjęłam walkę z insulinoopornością. Od ponad trzech tygodni przyjmuję zalecone leki i odżywiam się prawidłowo. Waga spada co cieszy mnie bardzo. Najgorszy jest brzuch, ale zaczynam zauważać tu też pewne zależności więc i ten temat ogarnę ;)

W najbliższych dniach opiszę Wam co to takiego jest ta insulinooporność, jak ją zdiagnozować. Będę też pisać na temat odżywiania - co wolno, co nie, jak komponowac posiłki.


Trzymajcie się zdrowo,

Buziaki.


Zapraszam na mój blog na Facebook: www.facebook.com/blog001



Komentarze

Najczęściej czytane